Chapter 7 "I don't want to play this game no more"
"will you hold my hand?"
Czułam że jeśli zaraz czymś się nie zajmę to eksploduję...
Niall'S POV
Musiałem wybiec stamtąd aby opanować to dziwne uczucie.Czułem się jakbym patrzył w jej błękitne oczy, dokładnie takie same jak ma Mia, i dokładnie taki sam odzień jak ja mam...Czy można zaufać duchowi? czy można zaprzyjaźnić się z czym co może nie istnieje? najwidoczniej tak ponieważ poczułem że kopia Mii czyli Anonima zna mnie lepiej niż ja się sam, co mnie kompletnie przeraża, ponieważ są rzeczy o których lepiej nie wiedzieć...
Szwendałem się po jakimś parku gdy nagle ujrzałem burzę loków.Nie wiem dlaczego ale gdzieś wewnątrz miałem uczucie jakbym już gdzieś widział tego chłopaka, postanowiłem wytężyć swój umysł.Chwila, chwila....już pamiętam... to był ten chłopak którego spławiłem gdy chciał się umówić z Mią! szczerze? nie wiem dlaczego wtedy to zrobiłem ale gdzieś wewnątrz czułem że chcę, i muszę to zrobić...
Nagle chłopak zaczął iść w moim kierunku.Wiem może myślicie że to dziecinne ale odwróciłem się do niego plecami i zacząłem bawić się telefonem z nadzieją że nie zwróci na mnie uwagi...
-To ty jesteś mężem Mii?-zapytał.Przewróciłem oczami i odwróciłem się w jego stronę
-Ymm...wiesz to były takie żarty nic nas tak naprawdę ni łączy-powiedziałem sztucznie się uśmiechając.Chłopak zaczął szczerzyć się jak głupi
-Serio?-zapytał nie dowierzając-a mógłbyś mnie jakoś nakierować na Mię?-zapytał ciągle się śmiejąc
Poco ci to gnoju?
-Nie, nie utrzymujemy kontaktu, a teraz muszę już iść-powiedziałem, odwróciłem się i odszedłem nie czekając na nic.Usłyszałem jak chłopak jeszcze za mną krzyczy "Niall! zaczekaj!"
Skąd on do cholery zna moje imię? podawałem je mu kiedyś? a może usłyszał gdzieś kiedyś przypadkiem
Pieprzony dupek
I co on sobie myślał....że cały czas śledziłem Mię żeby przy przypadkowym spotkaniu wręczyć mu jej adres?ale ty jesteś pojebany, on tylko zapytał a ty jesteś na niego zły skarciła mnie moja podświadomość.Ale i tak wracałem zły do domu próbując dalej być wściekłym na tego chłopaka, ale nie mogłem ponieważ on tylko zapytał i był uprzejmy, a ja i tak miałem ochotę mu porządnie przywalić. Wyjąłem pośpiesznie papierosa z kieszeni moich ciasnych dżinsów , podpaliłem go i szedłem myśląc...myślałem chodząc,..chodziłem zamyślony...tyle określeń na jedną czynność.Tyle wymówek, tyle określeń, i tyle punktów widzenia...czyli każdy jest inny i każdy patrzy na coś inaczej..
Pamiętam moment w którym zdałem sobie sprawę jak słaby psychicznie jestem.Gdy miałem około 13 lat zawsze myślałem że mam mocną psychikę.Ale pewnego dnia wszystko runęło jakby ktoś wyciągnął jedną najważniejszą cegłę z muru chińskiego i zostałby sam popiół, wszystko zaczęło ranić, i dotykać z podwójną siłą, pamiętam jak pierwszy raz zrobiłem kreskę. Gdy starsi koledzy uwzięli się właśnie na mnie! pewnego dnia w szkole po protu miałem dość wziąłem piórnik poszedłem do łazienki wyciągnąłem nożyczki i przejechałem nimi po udzie....później drugi raz. Schowałem z powrotem nożyczki i za każdym razem gdy wspomnienia tego dnia nawiedzały moją głowę przyciskałem mocno ręce do miejsca na udach w którym znajdowały się cięcia, pamiętam że wtedy nie robiłem tego do krwi, ponieważ nie chciałem aby to na długo zostało i myślałem że pozostanie to tylko jednorazowym wybrykiem, robiłem tylko tak aby bolało w wyniku czego zostawał tylko czerwony ślad.Od tego czasu kompleksy nie ustępowały, każda osoba która napomniała o moich wadach sprawiała mi ból, i przykładała się do kolejnego nadużycia, nożyczek. Uważałem że wszystko w moim wyglądzie jest nie tak, że miałem za duże czoło, i nos, za małe usta,i oczy .
WSZYSTKO
Z każdym dniem miałem coraz więcej sprzecznych myśli "Horan weź się w garść i zrób coś z sobą, może w końcu będziesz z siebie dumny!" a z drugiej strony "Miej wyjebane! co cię obchodzi ich zdanie!" Zacząłem dbać o siebie czyli chodzić na siłkę, grać w piłkę i z wiekiem mój wygląd stał się całkiem okay, może i dziewczynom się podobam, ale sam siebie wciąż nienawidzę, ponieważ dziewczyny chcą odemnie tylko zabawy na jedną noc. Czasem wieczorem siadam na skraju łóżka i myślę sobie
Nie chcę już więcej grać w tą grę
Wygram lub przegram ale już więcej nie zagram, może nawet specjalnie przegram...
Ale gdy już jestem tego bliski skutecznie uniemożliwia mi to pieprzona nadzieja na lepsze jutro i plany na przyszłość, tak, ja też mam jakieś plany chciałbym podróżować, być beztroskim, biegać po deszczu i nie myśleć o konsekwencjach bądź zdaniu innych, chciałbym wiedzieć że dla kogoś jestem kimś więcej niż facetem na jedną noc.Chciałbym żeby ktoś chwycił moją dłoń gdy będę spadać w przepaść, żeby powiedział "Dasz radę" i żebym w końcu przestał czuć się jak pieprzone zero, żeby dawał mi powód aby wyjść z łóżka, żeby po prostu był bez powodu.
Nawet nie wiem kiedy ale wypaliłem całą paczkę papierosów.Podniosłem głowę znad moich butów i stwierdziłem że jestem na moim osiedlu. Wchodziłem po dwa schodki by jak najszybciej znaleźć się w domu, w moim cieplutkim łóżku...
_________________________________________________
Od autorki:Dziękuję za komentarze i liczę na następne pamiętajcie że to cholernie motywuje!!! :*
Przepraszam że tak późno ale jestem i mam nadzieję że wam się podoba, bo boję się że nie ponieważ moja chora psychika dała o sobie znać w tym opowiadaniu ;)
Musiałem wybiec stamtąd aby opanować to dziwne uczucie.Czułem się jakbym patrzył w jej błękitne oczy, dokładnie takie same jak ma Mia, i dokładnie taki sam odzień jak ja mam...Czy można zaufać duchowi? czy można zaprzyjaźnić się z czym co może nie istnieje? najwidoczniej tak ponieważ poczułem że kopia Mii czyli Anonima zna mnie lepiej niż ja się sam, co mnie kompletnie przeraża, ponieważ są rzeczy o których lepiej nie wiedzieć...
Szwendałem się po jakimś parku gdy nagle ujrzałem burzę loków.Nie wiem dlaczego ale gdzieś wewnątrz miałem uczucie jakbym już gdzieś widział tego chłopaka, postanowiłem wytężyć swój umysł.Chwila, chwila....już pamiętam... to był ten chłopak którego spławiłem gdy chciał się umówić z Mią! szczerze? nie wiem dlaczego wtedy to zrobiłem ale gdzieś wewnątrz czułem że chcę, i muszę to zrobić...
Nagle chłopak zaczął iść w moim kierunku.Wiem może myślicie że to dziecinne ale odwróciłem się do niego plecami i zacząłem bawić się telefonem z nadzieją że nie zwróci na mnie uwagi...
-To ty jesteś mężem Mii?-zapytał.Przewróciłem oczami i odwróciłem się w jego stronę
-Ymm...wiesz to były takie żarty nic nas tak naprawdę ni łączy-powiedziałem sztucznie się uśmiechając.Chłopak zaczął szczerzyć się jak głupi

-Serio?-zapytał nie dowierzając-a mógłbyś mnie jakoś nakierować na Mię?-zapytał ciągle się śmiejąc
Poco ci to gnoju?
-Nie, nie utrzymujemy kontaktu, a teraz muszę już iść-powiedziałem, odwróciłem się i odszedłem nie czekając na nic.Usłyszałem jak chłopak jeszcze za mną krzyczy "Niall! zaczekaj!"
Skąd on do cholery zna moje imię? podawałem je mu kiedyś? a może usłyszał gdzieś kiedyś przypadkiem
Pieprzony dupek
I co on sobie myślał....że cały czas śledziłem Mię żeby przy przypadkowym spotkaniu wręczyć mu jej adres?ale ty jesteś pojebany, on tylko zapytał a ty jesteś na niego zły skarciła mnie moja podświadomość.Ale i tak wracałem zły do domu próbując dalej być wściekłym na tego chłopaka, ale nie mogłem ponieważ on tylko zapytał i był uprzejmy, a ja i tak miałem ochotę mu porządnie przywalić. Wyjąłem pośpiesznie papierosa z kieszeni moich ciasnych dżinsów , podpaliłem go i szedłem myśląc...myślałem chodząc,..chodziłem zamyślony...tyle określeń na jedną czynność.Tyle wymówek, tyle określeń, i tyle punktów widzenia...czyli każdy jest inny i każdy patrzy na coś inaczej..
Pamiętam moment w którym zdałem sobie sprawę jak słaby psychicznie jestem.Gdy miałem około 13 lat zawsze myślałem że mam mocną psychikę.Ale pewnego dnia wszystko runęło jakby ktoś wyciągnął jedną najważniejszą cegłę z muru chińskiego i zostałby sam popiół, wszystko zaczęło ranić, i dotykać z podwójną siłą, pamiętam jak pierwszy raz zrobiłem kreskę. Gdy starsi koledzy uwzięli się właśnie na mnie! pewnego dnia w szkole po protu miałem dość wziąłem piórnik poszedłem do łazienki wyciągnąłem nożyczki i przejechałem nimi po udzie....później drugi raz. Schowałem z powrotem nożyczki i za każdym razem gdy wspomnienia tego dnia nawiedzały moją głowę przyciskałem mocno ręce do miejsca na udach w którym znajdowały się cięcia, pamiętam że wtedy nie robiłem tego do krwi, ponieważ nie chciałem aby to na długo zostało i myślałem że pozostanie to tylko jednorazowym wybrykiem, robiłem tylko tak aby bolało w wyniku czego zostawał tylko czerwony ślad.Od tego czasu kompleksy nie ustępowały, każda osoba która napomniała o moich wadach sprawiała mi ból, i przykładała się do kolejnego nadużycia, nożyczek. Uważałem że wszystko w moim wyglądzie jest nie tak, że miałem za duże czoło, i nos, za małe usta,i oczy .
WSZYSTKO
Z każdym dniem miałem coraz więcej sprzecznych myśli "Horan weź się w garść i zrób coś z sobą, może w końcu będziesz z siebie dumny!" a z drugiej strony "Miej wyjebane! co cię obchodzi ich zdanie!" Zacząłem dbać o siebie czyli chodzić na siłkę, grać w piłkę i z wiekiem mój wygląd stał się całkiem okay, może i dziewczynom się podobam, ale sam siebie wciąż nienawidzę, ponieważ dziewczyny chcą odemnie tylko zabawy na jedną noc. Czasem wieczorem siadam na skraju łóżka i myślę sobie
Nie chcę już więcej grać w tą grę
Wygram lub przegram ale już więcej nie zagram, może nawet specjalnie przegram...
Ale gdy już jestem tego bliski skutecznie uniemożliwia mi to pieprzona nadzieja na lepsze jutro i plany na przyszłość, tak, ja też mam jakieś plany chciałbym podróżować, być beztroskim, biegać po deszczu i nie myśleć o konsekwencjach bądź zdaniu innych, chciałbym wiedzieć że dla kogoś jestem kimś więcej niż facetem na jedną noc.Chciałbym żeby ktoś chwycił moją dłoń gdy będę spadać w przepaść, żeby powiedział "Dasz radę" i żebym w końcu przestał czuć się jak pieprzone zero, żeby dawał mi powód aby wyjść z łóżka, żeby po prostu był bez powodu.
Nawet nie wiem kiedy ale wypaliłem całą paczkę papierosów.Podniosłem głowę znad moich butów i stwierdziłem że jestem na moim osiedlu. Wchodziłem po dwa schodki by jak najszybciej znaleźć się w domu, w moim cieplutkim łóżku...
_________________________________________________
Od autorki:Dziękuję za komentarze i liczę na następne pamiętajcie że to cholernie motywuje!!! :*
Przepraszam że tak późno ale jestem i mam nadzieję że wam się podoba, bo boję się że nie ponieważ moja chora psychika dała o sobie znać w tym opowiadaniu ;)
Nie wiem co napisać
OdpowiedzUsuńPiszesz tak genialnie że aż słów mi brakuje
Błagam daj szybko next'a
Życzę weny weny i jeszcze raz weny
Ooo super mega kocham ! ❤❤ szybko next xxo
OdpowiedzUsuń